Klasyczny dylemat więźnia z teorii gier; dwoje podejrzanych siedzi w osobnych celach. Jeśli oboje będą milczeć, dostaną łagodny wyrok. Jeśli jeden zdradzi drugiego, wyjdzie na wolność, a jego wspólnik zgarnie pełną karę. Ale jeśli oboje postanowią zrzucić winę na siebie nawzajem, oboje skończą z długimi wyrokami.
Co kieruje ich decyzją? Strach. Zamiast współpracować i zminimalizować straty, próbują chronić się indywidualnie. Efekt? Najgorszy możliwy scenariusz dla obu stron.
Teraz przenieśmy tę sytuację do świata biznesu. Firmy, podobnie jak więźniowie, często podejmują decyzje pod wpływem lęku lub obaw. Gdy się boimy, naszym bezwarunkowym odruchem nie jest działanie racjonalne—chcemy działać szybko. To klasyczny przykład strategii „załatwmy to tanim kosztem, co może pójść nie tak?”. No właśnie, wszystko może pójść nie tak. I to szybciej, niż by się mogło wydawać.
Dlaczego wybieramy krótkoterminowe rozwiązania?
Podobnie jak w dylemacie więźnia, firmy boją się zaufać innym. Myślą: „Po co mi zewnętrzne wsparcie, skoro mogę to załatwić sam?” Albo: „Lepiej zatrudnić jedną osobę na chwilę, bo inwestowanie w cały zespół to za duży wydatek”. Tyle że te decyzje kończą się najczęściej podwójnym kosztem.
Kiedyś, w odległych latach 90., pewna firma technologiczna postanowiła zaoszczędzić na zespole IT. Zamiast zatrudnić stały zespół specjalistów, wybrali taniego freelancera. Plan był prosty: przyjdzie, zrobi swoje, zapłacimy i po sprawie. Problem pojawił się w poniedziałek rano, gdy system padł, freelancer nie odbierał telefonu, a firma była w czarnej dziurze—cyfrowo i wizerunkowo.
To właśnie konsekwencja „grania na czas”—zamiast inwestować we współpracę i bezpieczeństwo, wybieramy opcje, które na pierwszy rzut oka wydają się tańsze. Z reguły taniocha to tandeta, więc po jakimś czasie tandety przybywa i odbija się na jakości. Ktoś słusznie może powiedzieć: „Tandeta? Tak. Ale moja własna tandeta, autorska” i nic nie zmieni, a organizacja padnie, bo konkurencja nie śpi.
Zamiast polegać na ludziach, stwórz systemy
Tu pojawia się kluczowa różnica. Jakie jest wyjście z dylematu więźnia? Zamiast samemu ryzykować, tworzysz układ, w którym zyskujesz zabezpieczenie. Nasza filozofia? Nie polegamy na jednej osobie—tworzymy ekosystem, a ryzyko i mierniki jakości bierzemy na siebie.
Jeśli jeden ekspert zachoruje, jego miejsce zajmuje ktoś inny, a usługi nie tracą na jakości. Jeśli projekt wymaga dodatkowych rąk do pracy, trzeba się upewnić, że tych rąk nie zabraknie.
Jak to działa w praktyce?
Jeden z naszych klientów potrzebował wsparcia w kluczowym projekcie. Zamiast szukać pojedynczych specjalistów, postawili na nasz zespół. Kiedy ich pracownik zrezygnował w trakcie wdrażania systemu, nasza ekipa przejęła jego zadania. Projekt zakończył się sukcesem, a klienta nie kosztowało to ani więcej pieniędzy, ani więcej czasu, ani więcej nerwów, a kompetencje pozostały po stronie Klienta. Klasyczny Win-Win.
To jak wybór między lotem z pilotem-praktykiem, który zna każdy możliwy scenariusz, a kimś, kto ćwiczył na symulatorze. Kto dowiezie Cię bezpieczniej?
Nie graj w pojedynkę—zainwestuj w strategię
Historia uczy nas, że największe sukcesy osiągali ci, którzy myśleli długoterminowo. Rzymianie nie budowali swoich dróg na jedną wojnę—budowali je na stulecia. W biznesie działa to samo. Chcesz rozwijać firmę? Stwórz fundament, który wytrzyma każdą burzę—niezależnie od tego, czy to rotacja w zespole, kryzys finansowy czy nowe wyzwania rynkowe.
Czas na refleksję
Na koniec pytanie: czy Twój biznes jest gotowy na kryzysy? Jeśli tak, świetnie. Jeśli tylko o tym gadasz, ale nie jesteś, pomyśl o tym, zanim będzie za późno.